wtorek, 24 lipca 2012

I. To właśnie On skradł jej cały świat życia sens, oddech, oczu blask to On rzucił na nią czar by strącić w przepaść...


Carmen

Ja i Dragan tworzyliśmy udany i idealny wręcz związek , tak uważali nasi przyjaciele. 
-Wy to się dobraliście jak dwie krople wody!- żartował Cristian. 
Jednak byli w błędzie, nikt nie przewidział takiego obrotu sytuacji. Ja również wierzyłam, że on będzie tym jedynym ale się ogromnie rozczarowałam. 
-Skarbie na stoliku w pokoju jest do Ciebie jakiś list- usłyszałam od Dragana gdy pojawiłam się w kuchni. Przed paroma minutami wróciłam ze spotkania z moją rodzicielką. 
-Wiesz może co to?- zapytałam mając nadzieję, że to odpowiedź z uczelni. 
-Nie wiem, nie sprawdzałem. Idę na trening wrócę wieczorem- zakomunikował wziąwszy swoją torbę treningową, pocałował mnie i wyszedł z mieszkania. 
Mieszkanie było przestronne i duże. Znajdowało się na czwartym piętrze na osiedlu apartamentów. Posiadało ono trzy pokoje: salon połączony z kuchnią, dwa mniejsze pokoje, dużą łazienkę, balkon- właściwie to taras i długi przedpokój. Wnętrze mieszkania było przytulne widać, że ktoś ma gust co do wystroju. 
Tymczasem ja otworzyłam kopertę zaadresowaną do mnie i przeczytałam jej zawartość. Uczelnia zawiadamiała o moim przyjęciu na uniwersytet miałam tylko wysłać jeszcze brakujące dokumenty i zacząć studia od października. Po powoli mogłam pakować już swoje rzeczy. Byłam bardzo szczęśliwa, spełniały się moje marzenia. Pismo z powrotem włożyłam do koperty i odłożyłam tam gdzie wcześniej leżała. Udałam się do łazienki by wziąć kąpiel. Podczas gdy ja byłam w tymże pomieszczeniu do domu wrócił mój książę. Tymczasem ja ubrałam się i wyszłam z łazienki kierując swoje kroki od razu do salonu. Tam zastałam jego czytającego korespondencję, którą przed chwilą ja miałam w rękach. 
- Co to jest?!-wymachiwał kartką papieru przed moimi oczyma, był wściekły. 
- Misiek, czytałeś przecież przyjęli mnie na studia- nie ma to jak robić z niczego coś. 
- To wiem ale dlaczego w Polsce!!Tu też możesz studiować na tym samym kierunku!- no nie co to za egoista! 
- A może ja chcę w Polsce? 
- Jaki jest powód takiej decyzji? Czyżby tata Cię namówił?- zaczyna mocno przeginać, to już był cios poniżej pasa. 
- Mojego ojca do tego nie mieszaj, kocham Polskę tak samo jak Włochy ona jest moim drugim domem, spędziłam tam trochę czasu takie dziwnie, że chcę tam studiować?- dlaczego niektórzy nie potrafią tego zrozumieć. 
- Nie wierzę, po prostu nie wierzę!! 
- Jesteś cholernym egoistą przez trzy lata myślałam, że Cię znam, a tutaj proszę jakie rozczarowanie- nie mogłam już go słuchać. 
- Tak najlepiej wszystko na mnie zrzucić, będzie wygodniej… 
- Sugerujesz coś?- teraz to już przekroczył wszelkie możliwe granice… 
- Ja nie nic… 
- Akurat , mam dość twojej chorej zazdrości o wszystko rozumiesz! Za kilka dni wylatuję do Polski i nie zmienię swojej decyzji przyjmij to do wiadomości. 
- Tak stawiasz sytuację? 
- Wiesz co zastanów się nad tym czy rzeczywiście powinniśmy być nadal razem…- czułam, że jeśli za moment to wszystko się nie skończy ja się rozkleję albo co gorsza powiem coś czego będę później żałowała. 
- Czy ja się przypadkiem nie przesłyszałem? 
- Nie nie przesłyszałeś się, nie pojmuję twojego postępowania. 
- Nie chcę Cię stracić… 
- Czyli jak wyjadę to wszystko się skończy, tak? 
- Będziemy daleko od siebie, rzadko będziemy się widywać, boję się…- no nie on się boi  ciekawe od kiedy on taki strachliwy? Zawsze  takiego macho zgrywał i nadal to robi, a tutaj proszę jaki wrażliwiec. 
- To będzie próba dla nas obojga, ty tutaj ja tam. Zaakceptuj moją decyzję bo nie zamierzam jej zmienić! - to go rozwścieczyło jeszcze bardziej. 
- Jak tak chcesz to proszę bardzo! Jedź sobie to tej twojej Polski!! Teraz to już mi wszystko jedno!!- krzyczał, jego słowa cholernie zabolały, a w moich oczach pojawiły się łzy. 
- Czyli już Ci na mnie nie zależy? Dobrze wiedzieć, że nie mam po co wracać- powiedziałam po czym udałam się po swoje rzeczy, wszystkie spakowałam do torby. 
- Zastanów się nad sobą i swoim postępowaniem- opuściłam jego mieszkanie trzaskając drzwiami. Nie zareagował stał pewnie na środku pokoju i intensywnie myślał. Nie interesowało mnie co myślą jego sąsiedzi, co on myśli. Chciałam stąd jak najszybciej wyjechać. 
Byliśmy ze sobą trzy lata, po dwóch wprowadziłam się do niego, a teraz wyprowadzam i już nie wrócę. Znając jego szybko się pocieszy po stracie dziewczyny. Myśli, że jest Casanovą i może mieć każdą. Zakończyłam pewien rozdział w moim życiu. 
Na kilka dni zatrzymałam się u mojej przyjaciółki Susanny. On nie pojawił się ani razu choć wiedział gdzie jestem. W dzień wyjazdu dostałam od niego sms-a: 
  
Od: Dragan 
Przemyślałem wszystko i doszedłem do wniosku, że to nie ma  sensu  ja tutaj ty w Polsce. Przykro mi wybrałaś to co chciałaś, nas już nie ma… 

Do: Dragan 
Jesteś zwykłym tchórzem! Nie potrafiłeś powiedzieć mi tego osobiście! Życzę Ci szczęścia u boku kogoś innego. 

O dziwo nie rozkleiłam się. Moja przyjaciółka stwierdziła: 
- On jest zwykłym palantem, niech żałuje bo nie wie co stracił… 
Spakowałam swoje rzeczy, pożegnałam się z rodzicielką, Susanną i ojczyzną. Dzisiaj rozpoczynam nowy rozdział w swoim życiu i oby był lepszy niż poprzedni.


Zuza 


- Ej, ale ten Bartman to taki niczego sobie jest - to słowa mojej koleżanki, która robiła właśnie maślane oczy do telewizora. Oglądałyśmy mecz Jastrzębskiego Węgla z Asseco Resovią Rzeszów, wylegując się na kanapie. 
- Luśka, opanuj się! 
- No co? Ja tylko stwierdzam fakty. 
- Fakt jest taki, że zaraz przegrają mecz. 
- No ale przyznaj, że myślałaś o nim w różnych kategoriach. Nie tylko sportowych. - poruszyła znacząco brwiami, a ja o mało co nie udławiłabym się popcornem, który do tej pory spokojnie jadłam. 
- Na przykład w jakich? - zapytałam.
- No wiesz o co mi chodzi...
- Nie, nie wiem...Albo inaczej...Nie chcę wiedzieć, co chodzi po twojej chorej główce. Dla mnie siatkówka to boisko, siatka i dwie drużyny, którym kibicuję. Jednej zawsze bardziej, drugiej mniej, ale kibicuję...- moje słowa chyba w tej chwili były rzucane na wiatr, bo Luśka wpatrywała się w ekran jak zahipnotyzowana. 
- No haloo?! Czy ten mecz jest aż taki wciągający? 
- Cicho! - uciszyła mnie gestem ręki - Bartman idzie na zagrywkę. - Ludzie proszę, dobijcie mnie. 
- Dla mnie to on by mógł być greckim bogiem nawet. Jedyne co mi się w nim podoba to jego okulary.
- No i te okulary teraz by mu się przydały. Nie trafił w boisko. Przegrali. - mruknęła zawiedziona. 
- Wygrają następnym razem - starałam się ją pocieszyć - a poza tym Resoviacy zasłużyli sobie na wygraną. To był świetny mecz w ich wykonaniu. 
- Ty tylko o meczu myślisz - posłała mi gniewne spojrzenie. No tak, moja przyjaciółka była jedną z tzw. "hot fanek" Zibiego. Właśnie zaczęli pokazywać z nim wywiad. Przechwyciłam szybko pilot i wyłączyłam telewizor.
- No ej noo! - oburzyła się. 
- Nie dla psa kiełbasa, nie dla kota frytki. Potem znowu będziesz się skarżyć, że nie możesz w nocy spać. - zaśmiałam się - Lepiej powiedz kiedy wyjeżdżasz...
- Za trzy dni. - odpowiedziała lekko zasmucona. 
- Wiesz, że będzie mi Ciebie brakowało. Ciebie i twoich chorych wymysłów na temat siatkarzy. 
- No wiem, mi Ciebie też. - odparła. - I to bardzo. - przytuliła mnie do siebie, a ja uświadomiłam sobie, że mój wyjazd na studia zbliża się wielkimi krokami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz