wtorek, 24 lipca 2012

V. Wtem harcerz idzie z wolna: „Stokrotko, witam Cię, Twój urok mnie zachwyca, Czy chcesz być mą, czy nie?”


Carmen

Impreza zbliżała się coraz większymi krokami, a ja nadal nie wiedziałam co mam założyć. Może pomyślicie sobie, że jestem jakaś inna, ale tutaj trzeba uważać na to, żeby za dużo nie odsłonić. Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w otwartą szafę. 
- Czy my musimy mieć takie dylematy? Oni zakładają to co leży pod ręką i nie zastanawiają się czy dobrze wyglądają czy też nie… 
- Oj, przestań. Ty też w zasadzie możesz wziąć to, co leży pod ręką, przecież nie idziemy na jakiś pokaz mody, tylko do sąsiedniego pokoju na małą imprezę. 
- Może rzeczywiście ja też tak zrobię?- wzięłam pierwsze z brzegu rzeczy i skierowałam się do łazienki. 
Założyłam to co uprzednio dzierżyłam w ręce mianowicie: łososiową bluzkę z rękawami ¾, ozdobnymi guziczkami i lekkim dekoltem, kremowe szorty z czarnym paskiem zawiązanym na kokardkę, całość dopełniały białe balerinki. Nie chciało mi się zakładać obcasów, moje nogi muszą od nich odpocząć jako, że mój wzrost to tylko 175 centymetrów czasami je zakładam. Dzisiaj jednak z nich zrezygnowałam. Włosy zaplotłam w niedbały warkocz  i wyszłam z łazienki. 
- I jak może być?- zapytałam przyjaciółkę gdy z powrotem znalazłam się w naszym pokoju. 
- No i po co były te dylematy? Wyglądasz świetnie. 
- Nie wydaje ci się, że zbyt wyzywająco? 
- Może już lepiej chodźmy, co? 
- Skoro tak uważasz, jeszcze jedno pytanko. Zabieramy aparat? 
-  Zdecydowanie, trzeba to uwiecznić. 
- Ok. W takim razie czekam na ciebie i możemy iść, podbijać parkiet. 
Usiadłam z powrotem na łóżku i czekałam aż moja przyjaciółka się wyszykuje. Szczerze? Trochę obawiałam się jak nas chłopcy przyjmą jeden to już nawet nas gorąco powitał i pokazał na co go stać. Mam nadzieję, że reszta jest inna. 
  
  
Zuzka

Impreza może nie była zbytnio huczna, bo nie pozwalały na to rozmiary pokoju, ale i tak świetnie się bawiliśmy. Początkowo było spokojnie, może czuliśmy się jeszcze w swoim towarzystwie trochę nieswojo, później po licznych opowieściach chłopaków, brzuchy bolały już nas od śmiechu, a Piter prezentował swoje umiejętności taneczne. Dobry nastrój prysnął jak bańka mydlana, gdy drzwi otworzyły się z hukiem, a w nich pojawił się nie kto inny jak Bartman. Posłałam tylko Carmen porozumiewawcze spojrzenie. 
- Który był taki mądry?! Pytam się, który?! - wrzeszczał, a chłopaki spojrzeli po sobie wielkimi oczami. 
- O co ci znowu chodzi? - oburzył się Misiek.
- O co mi chodzi? O to, kur.wa. - podszedł do okna, a za nim cała reszta. Wskazał na swój samochód, na co Kruszyna zaczął się cieszyć jak głupi do sera. 
- I z czego się tak grzejesz? 
- Ktoś tu chyba Cię bardzo nie lubi. - wydukał. Przybiłyśmy sobie z Carmen piątki z tryumfalnymi uśmiechami. 
- Przyznacie się w końcu? - popatrzył zdenerwowany na wszystkich wkoło - Jak w czeskim filmie! Nikt nic nie wie! 
- A jakbym powiedział, że to moja sprawka, to co byś zrobił? - Misiek zadał mu podchwytliwe pytanie. 
- Oświeć mnie od kiedy używasz czerwonej szminki? - zmrużył groźnie oczy. - Dowiem się, a wtedy..  - wyszedł trzaskając drzwiami, miałam wrażenie, że aż szyby w oknach się zatrzęsły. Po chwili z przerażeniem w oczach wpadł trener Anastasi.
- What happened? 
- Nothing - z naszych ust wydobył się jęk zawodu. To chyba koniec imprezy. 
- Kurde, ale ktoś miał tupet. Ja to bym się bał coś takiego zrobić. Wszyscy wiemy jaki on jest- powiedział Winiar, a Kubiak znowu zaczął się cieszyć. 
- A ja wręcz przeciwnie. Już dawno miałem na to ochotę. Ktoś mnie po prostu ubiegł. 
- To może my już sobie pójdziemy. - zasugerowałam podnosząc się do wyjścia.
- No coś Ty! Mamy rezygnować z dobrej zabawy tylko dlatego, że ktoś zrobił Bartmanowi głupi kawał? - odezwał się Zati. - Przejdzie mu szybciej niż myślisz. 
Wypowiedział te słowa chyba w złą godzinę, bo do pokoju znowu wtargnął sam zainteresowany i wypowiedział te jakże znamienne słowa: 
- Już wiem. 
- No popatrz! Cudowne olśnienie! - skwitowałam, gdy spojrzał morderczym wzrokiem na Carmen. 
- Facet jest jak strumyk. Miło sobie popatrzeć, ale trzeba pamiętać, że nie każdy jest odpowiednio bystry. - złota myśl Gumy. Zapisać i zapamiętać. 
- Możesz być z siebie zadowolona! Wygrałaś! Teraz jesteśmy kwita... 
- Czy ja wiem, zapamiętaj ze mną się nie zadziera to tak już na przyszłość.
- Przyjąłeś to nad wyraz spokojnie. - zaczął Misiek. 
- Bo co ja mogę jej zrobić? Tatuś przecież uratuje córeczkę. Tylko teraz mi powiedz czym ja do domu wrócę?  
- Ale bez takich komentarzy, jest tyle środków transportu, że na pewno coś dla siebie znajdziesz.
- Przerzucisz się na rower. - zasugerowałam. 
- O! Mam pomysł! - Piter wyskoczył z tym normalnie jak Filip z konopi. 
- Słucham Cię, Mistrzu. - zaśmiał się Igła, a cała reszta razem z nim. 
- Może byśmy sobie zrobili wycieczkę rowerową po Spale? No wiecie, świeże powietrze, rekreacja i te sprawy. 
- O nie! Ja się na to nie piszę. Rower to wynalazek szatana. Mnie w to nie mieszajcie.       Do widzenia! - drzwi za Bartmanem znowu się zamknęły. Dla nas to i lepiej. 
- My z Carmen chętnie się wybierzemy. Prawda? 
- Ależ oczywiście moja droga takiej okazji nie możemy zmarnować! Tylko mam jedno zasadnicze pytanie: skąd weźmiemy tyle rowerów? 



Ten rozdział dedykowany jest Pannie A za setny komentarz. Dziękujemy wszystkim za tak liczne odwiedzanie i komentowanie naszego bloga. Mamy nadzieję, że pozostaniecie z nami na dłużej. Pozdrawiamy i życzymy wszystkim Wesołych Świąt spędzonych w rodzinnym gronie no i mokrego Dyngusa :) Do następnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz