Carmen
Razem z Zuzką postanowiłyśmy wybrać się na mecz Jastrzębskiego ze Skrą. Bilety zakupiłyśmy praktycznie w ostatniej chwili. Dostać się na te trybuny to było nie lada wyzwanie. Wszędzie pełno ludu. Dobrze, że nas przy wejściu nie staranowali do tego jak wchodziłyśmy zobaczyłyśmy idącego Marcina, a za nim Karola. Chyba powinni być już w szatni, a nie tutaj. Miałam obawy co do naszego wejścia na tę halę, ale się udało. Szczęśliwe ruszyłyśmy zająć miejsca na trybunach. Mecz rozpoczął się od wyjściowych składów obydwu drużyn. Dwie pierwsze partie należały do gości. Na szczęście w trzecim secie nastąpiło przełamanie i set ten należał do gospodarzy. Wszystko szło w dobrym kierunku niestety czwartego seta wygrała Skra tym samym kończąc mecz wygraną 3:1 nad gospodarzami. MVP został Mariusz Wlazły, król parkietów. Byłyśmy trochę nie pocieszone przegraną Jastrzębskiego przyszedł dzień słabości dla nich co wykorzystali przeciwnicy. Postanowiłyśmy, że pójdziemy po autografy. Naszym pierwszym celem był kapitan Jastrzębskiego Węgla - Zbigniew Bartman.
- Zuzka, choć idziemy po autografy…
- Jesteś pewna, że chcesz do nich iść?- nie do końca była przekonana co to tego pomysłu.
- Tak jestem pewna, ej będzie dobrze- ja oczywiście wieczna optymistka…
- No nie wiem. Przecież przegrali ten mecz i na pewno nie mają świetnych nastrojów...
- Najwyżej nas wyproszą...
- No dobra, chodź. Co będzie, to będzie...- dała za wygraną.
- Na początek proponuję pana kapitana miejscowego klubu co ty na to?
- Jak na lato. Chodźmy...Tylko ja nie wiem jak my się przeciśniemy przez ten tłum fanek.
- W najgorszym wypadku będziemy rozpychać się łokciami...
- To mnie pocieszyłaś...
- Żartowałam damy jakoś radę- z uśmiechem na ustach ustawiłam się w kolejce.
Zuza
Od zawsze kibicowałam zarówno Skrze, jak i Jastrzębskiemu, więc nie miałam swojego faworyta tego meczu. Jednak nigdy nie mogłam pogodzić się z widokiem drużyny, która przegrywała mecz. Smutne miny zawodników i ich zachowanie, jakby całkiem stracili chęci do życia. Dzisiaj moje poglądy nieco się zmieniły, a to za sprawą pewnego osobnika - szanownego pana Bartmana. Po skończonym meczu, za małą namową Carmen, udałyśmy się po autografy. Nie byłam do końca przekonana o słuszności tego pomysłu, zwłaszcza, że chcieliśmy prosić o nie Jastrzębianów. A jak powszechnie wiadomo - przegrana drużyna, to zła drużyna. Po lekkiej przepychance, między tłumem fanek Zibiego, wreszcie nam się udało. Lecz nasza euforia nie trwała zbyt długo. Pan Z. postanowił ukazać swoje prawdziwe oblicze, co mnie totalnie wyprowadziło z równowagi i nie omieszkałam wypowiedzieć wtedy swojego zdania na jego temat...
Carmen
Niech się dzieje co chce, raz kozie śmierć.
- Przepraszam pana, można prosić o autograf?- zapytałam trochę niepewnie.
- Matko, jakaś kolejna hot fanka, która chce ode mnie autograf, może jeszcze zdjęcie, będziesz miała do czego wzdychać. Dzisiaj limit się już wyczerpał.
- No proszę jak wysoko się ceni...Już myśli, że każda wzdycha do jego zdjęcia, jakby miała do czego...- moja przyjaciółka nie darzyła tego pana sympatią… co właśnie zademonstrowała.
- Nie jestem żadną hot fanką wypraszam sobie, nie to nie łaski bez, bez urazy dla Michała (dobrze wiedziałam, że się nie obrazi)- powiedziałam wściekła, on nawet nie raczył się odwrócić jak do mnie mówił.
- Chodź Zuzka nie będziemy tracić czasu!- powiedziałam do przyjaciółki i ruszyłam w stronę Michała K.- tymczasem szanowny Zbigniew B. odwrócił się, zrobił wielkie oczy, a jego szczęka znalazła się na podłodze. Pluszak miał niezły ubaw z niego.
- Dla takiej ładnej dziewczyny zawsze i wszędzie!- krzyknął i już miał zamiar podejść…
- Za późno trzeba było myśleć wcześniej, a takie tanie teksty na mnie nie działają sorry…- rzuciłam w jego kierunku.
- Można prosić o autograf?- tym razem słowa skierowałam w stronę Kruszyny.
- Oczywiście, że tak!- odpowiedział Misiek ze swoim powalającym uśmiechem - Dla kogo?- zapytał z ciekawością.
- Dla Milki- posłałam mu mój najładniejszy uśmiech.
- To twoje imię czy pseudonim? Swoją drogą to lubię milkę truskawkową.
- Pseudonim, ja też ale wolę łaciatą - nie ma to jak rozmawiać o preferencjach smakowych gdy po drugiej stronie boiska stoi pan B. wściekły i zastanawia się czy podejść??
- Też jest dobra, ale wolę truskawkową - fajnie się z Miśkiem rozmawia.
- Biała też jest dobra, ale nie można jej dużo zjeść…
- No niestety potem takie dziwnie uczucie w gardle - stwierdził mój rozmówca.
- Dokładnie tak - zaczęliśmy się śmiać, zauważyłam, że jego cudowny przyjaciel zmierza w naszą stronę.
- Ale i tak najbardziej na świecie uwielbiam naleśniki!
- Z czekoladą….
- Skąd wiesz?- był zdziwiony moją odpowiedzią.
- Ma się znajomości i dostęp do różnych źródeł….- taa jak ja coś wymyślę no nie ma co…
- Aha- tyle zdołał wydusić z siebie, bo nadszedł Zibi.
- Przepraszam, że przeszkadzam ale musimy już iść Michał! - ostatnie słowo zaakcentował.
- Miło było poznać mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś zobaczymy - powiedział Misiek, by po chwili zostać brutalnie zaciągniętym do szatni.
W tym samym czasie w szatni:
- Zibi, co ty wyprawiasz? - Michał krzyczał na przyjaciela.
- Ja nic…. Coś ci się chyba przewidziało.
- Znasz ją? - zapytał zdezorientowany Misiek.
- Nieee, ale ta laska mi się nie podoba.
- To, że tyle lasek Cię wystawiło to nie moja wina, zawsze musisz być taki uprzedzony?
- Nie zaczynaj znowu!
- Uspokój się, wyluzuj. Czekaj ona Ci się podoba?
- Nie!! - krzyknął i wyleciał z szatni niczym tornado trzaskając drzwiami.
- A temu co?? - zapytał Rob, wchodząc do szatni razem z Michałem Ł.
- Nie wiem, jakiś wrażliwy ostatnio się zrobił.
- Czy to ma związek z tą dziewczyną, którą nazwał hot fanką?- zapytał pluszak.
- Jak ją nazwał Hot fanką?! Matko ten jak już coś wymyśli - walnął się dłonią w czoło.
- Znasz ją? - zapytał Rob.
- Nie rozmawiałem z nią chwilkę i dałem autograf i tyle.
- Ahaa - odpowiedzieli chórem.
- No nic zbieram się chłopaki, na razie.
- Cześć.
Wracałyśmy do domu rozmawiając o tym co się wydarzyło kilkanaście minut wcześniej:
- Nie ma to jak być narcyzem! Przez niego nawet nie mogłam porozmawiać z pluszakiem!
- Ja nie mam słów, żeby określić jego zachowanie. Miałam nadzieję, że jest inny, że zachowuje się normalnie. A tu proszę, pokazał swoje prawdziwe oblicze, rozkapryszona gwiazdka...
- Wiesz co może i jestem mściwa i niedobra, wredna itd. Ale wpadł mi do głowy pewien pomysł…
- No to mów szybko...
- Zemścimy się na nim, co ty na to?
- O tak, jestem jak najbardziej za...Nie ma mowy, żeby uszło mu to na sucho. Tylko w jaki sposób mamy się na nim zemścić?
- Co powiesz na przebicie wszystkich opon w jego samochodzie i na deser na masce napis " Jestem narcyzem nie boję się o tym mówić".
- Wiesz, że jesteś niedobra? Ale cóż...zgadzam się. Nie mogę przepuścić takiej okazji.
- Wiem, ale to za tą hotkę. Masz jakiś inny pomysł? Chętnie przystanę na inną propozycję?
Zuza
Gdybym jeszcze miała jakieś inne propozycje. Owszem, byłam totalnie wyprowadzona przez niego z równowagi. " Matko, jakaś kolejna hot fanka, która chce ode mnie autograf, może jeszcze zdjęcie, będziesz miała do czego wzdychać. Dzisiaj limit się już wyczerpał". Choć te słowa nie były skierowane do mnie, to nie zmienia faktu, że w tamtym momencie miałam ochotę przyłożyć mu czymś cięższym. Do tej pory uważałam go za porządnego, sympatycznego siatkarza, który umie się kulturalnie zachować. Jak widać pozory mylą. Za to co powiedział należy mu się solidna nauczka. Zemsta w w wykonaniu Carmen będzie słodka. On jeszcze nie wie z kim zadarł. Wkrótce się przekonamy kto będzie górą ...
Dzisiaj tytułowy bohater naszego opowiadania obchodzi urodziny. Z tej okazji chciałyśmy złożyć mu życzenia: Misiek! Życzymy Ci przede wszystkim zdrowia, niech Cię omijają wszelkie kontuzje, wielu sukcesów sportowych, złota olimpijskiego, dużo miłości, szczęścia, wiecznej przyjaźni z Zibim i niech najpiękniejszy uśmiech nigdy nie znika z Twojej twarzy. STO LAT, KRUSZYNKO! ;**
P.S. Mamy nadzieję, że rozdział się podoba ;) Pozdrawiamy wszystkie czytelniczki i do napisania ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz