wtorek, 24 lipca 2012

II. Mówią nie daj się, trzeba dzielnie trzymać się. Trzeba zacząć od początku, trzeba zamknąć drzwi!


Carmen

Polska była dla mnie drugim domem, nie była mi obca. Dość dużo czasu spędziłam tutaj. Miałam gdzie mieszkać, moja ciocia Sandra wyprowadziła się do Gdańska wraz z rodzinką i pozwoliła zamieszkać tutaj w Jastrzębiu. Co prawda studiować mam zamiar w Katowicach ale tam ciężko z wynajęciem mieszkania, więc będę dojeżdżać. Mieszkanie było przytulne i wystarczające. Jestem tutaj już drugi dzień i powoli zaczynam się przyzwyczajać do tego miejsca. Wcześniej kilkakrotnie bywałam tutaj. Postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki,  którą dawno nie rozmawiałam. W telefonie odszukałam szybko jej numer i kliknęłam połącz. Czekałam aż odbierze po kilku sygnałach usłyszałam. 
- Halo Carmen!? Jak się cieszę, że dzwonisz...Już myślałam, że zapomniałaś o dawnej przyjaciółce. Co tam u Ciebie? 
- No wiesz co jak mogłabym zapomnieć o swojej najlepszej przyjaciółce u mnie i dobrze i źle. Przyjechałam do Polski na studia. 
- Naprawdę? To świetnie. Musimy się koniecznie spotkać i pogadać. Tak dawno się nie widziałyśmy... A co u Dragana? 
- Oczywiście, że musimy się spotkać. Może przyjedziesz do mnie do Jastrzębia. Dragan to rozdział zamknięty... 
- Musisz mi wszystko opowiedzieć...Wpadnę do Ciebie na pewno. Może w ten weekend? 
- No pewnie słuchaj ,a ty gdzie wybierasz się na studia? 
- Katowice. Akademia Policyjna. Wiesz, że to zawsze było moim marzeniem... 
- Pamiętam, to się dobrze składa, bo ja też będę studiowała w Katowicach. Mam dla ciebie dwie propozycje . 
- Hmmm. Zamieniam się w słuch..Co to za propozycje? 
- No więc, skoro będziemy studiować w tym samym mieście to może zamieszkamy w jednym mieszkaniu? 
- Byłoby super..Tylko czy jesteś pewna, że chcesz ze mną mieszkać, nie będę ci sprawiała problemu? 
- Oczywiście, że nie głuptasie. Tak jestem pewna będzie fajnie. Możesz nawet w ten weekend się wprowadzić. 
- Co do tego, że będzie fajnie to nie mam żadnych wątpliwości. Nie będziemy się nudzić. 
- To jak zgadzasz się? My się nigdy nie nudzimy we własnym towarzystwie. 
- A mam inne wyjście? No pewnie, że się zgadzam. Już się nie mogę doczekać kiedy się zobaczymy. 
- Super w takim razie nie mogę doczekać się już weekendu. Idziemy na mecz! 
- Jaki mecz??
- No Jastrzębski Węgiel-Skra Bełchatów! 
- Żartujesz sobie ze mnie. Tak? 
- Nie żartuję, mówię jak najbardziej serio. Nie chcesz iść? 
- Pójdę z przyjemnością...tylko wiesz, zaskakujesz mnie swoimi propozycjami. Zresztą jak zawsze Ty masz szalone pomysły
- To cała ja, to fajnie czyli jesteśmy umówione. 
- Tak. Będę u Ciebie w sobotę. Tylko musisz mi podać adres..
- Nie ma sprawy ul. Tęczowa 5/15
- W takim razie do zobaczenia...
- Papapa. 
- A! I dziękuję kochana, nie wiem jak ci się odwdzięczę
- Nie ma za co wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra! 
- Wiem i jeszcze raz dzięki. Papa! 
Już nie mogłam doczekać się soboty. Zuzka miał wprowadzić się do mieszkania, w którym ja mieszkałam, a to wszystko dzięki mojej kochanej cioci. Postanowiłyśmy się wybrać na mecz, a co za tym idzie oczywiście dostać autografy.


Zuza

Telefon od Carmen bardzo mnie ucieszył. Swego czasu byłyśmy sobie bardzo bliskie, ale jej wyjazd do Włoch wszystko zmienił. Tak samo jak ja dla niej, ona też była dla mnie jak siostra. Cieszyłam się, że znowu się zobaczymy, a jeszcze bardziej z perspektywy, że mogę z nią zamieszkać. Nie uśmiechała mi się przeprowadzka do akademika w Katowicach lub do wynajmowanego mieszkania, w którym musiałabym być całkiem sama. Jeszcze tego samego dnia poinformowałam rodziców o mojej wyprowadzce. Mama nie była zachwycona tym, że tak szybko ich opuszczam, dla niej zawsze byłam małą dziewczynką. Nie była też zadowolona, że wybrałam taki a nie inny zawód. Uważała pracę w policji za niebezpieczną, ale przecież w każdy zawód jest wpisane jakieś ryzyko. Za to mój tata powtarzał często jaki to jest ze mnie dumny. Nazajutrz zaczęłam pakować swoje rzeczy. Byłam zaskoczona ile tego było. Na szczęście tata zaoferował swoją pomoc, mówiąc, że zawiezie mnie do Jastrzębia. Nadeszła sobota. Wstałam wcześnie rano, zjadłam śniadanie z rodzicami, włożyłam ciemne, granatowe rurki, białą koszulkę z nadrukiem i biało - czarny pasiasty sweterek. Byłam gotowa do wyjazdu. Wychodząc z domu uspokajałam moją rodzicielkę:
- Mamo, to tylko kikadziesiąt kilometrów. Zawsze przecież możecie wpaść do Jastrzębia. Carmen na pewno nie będzie miała nic przeciwko temu. 
- Wiem, córeczko. Ale bez ciebie będzie tutaj tak pusto. - rozczulony głos mamy, omal nie spowodował mojego płaczu.
- Będę wpadać tak często, jak będzie to możliwe. - pocieszyłam ją i mocno uściskałam. 
- Jesteś już gotowa? - spytał tata taszcząc po schodach moje walizki.
- Tak, możemy jechać - odpowiedziałam. Ale w tej chwili o czymś sobie przypomniałam, pobiegłam szybko do swojego pokoju, zostawiając osłupiałych rodziców w korytarzu. Za chwilę wróciłam dzierżąć w rękach mojego pluszowego misia, który zawsze siedział sobie na moim łóżku. Mama spojrzała na mnie kręcąc głową, a tata się zaśmiał.
- No co? Mam sentyment do tego pluszaka. - uśmiechnęłam się i wcisnęłam maskotkę do jednej z walizek. 
Gdy po pewnym czasie dojechaliśmy do Jastrzębia, tata pomógł mi wnieść moje rzeczy do bloku, w którym miałam zamieszkać razem z Carmen. Pożegnałam się z nim i zapukałam do drzwi, a zaraz w nich pojawiła się moja dawno niewidziana przyjaciółka. 
  - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że będziemy razem mieszkać - rozejrzałam się po mieszkaniu - Ładnie tutaj, tak przytulnie...
- Dziękuję, to mieszkanie mojej cioci ale ona przeprowadziła się do Gdańska, więc pozwoliła mi w nim zamieszkać.
- Ale nie przewidywała, że będziesz miała współlokatorkę..Może nie powinnam się tutaj wprowadzać bez jej zgody, co?
- Przewidywała bo jej wcześniej powiedziałam o tym, że może się wprowadzisz była zachwycona. Wiesz, że Cię lubi
- Miło mi to słyszeć. Opowiadaj co u ciebie...Dlaczego tak nagle wróciłaś?
- Postanowiłam tutaj studiować, w sumie mogłam również we Włoszech, ale stęskniłam się za polską za tobą, tatą no i wszystkim innym.
- I bardzo dobrze, że wróciłaś. Mamy dużo do nadrobienia...A właśnie, wspominałaś coś o meczu.  
- A tak dzisiaj w hali sportowej jest mecz, bilety już mam choć było ciężko je dostać. Ale kupiłam i idziemy.
- Nieźle się zapowiada mój pobyt w Jastrzębiu. Już pierwszego dnia takie atrakcje...
- No widzisz jak ja o ciebie dbam
- No widzę, widzę i za to cię kocham...
- Ja ciebie też... poczekaj sprawdzę tylko coś na laptopie. Kurczę będę musiała zmienić tą tapetę na inną... 
- Rozstałaś się z nim? Wcześniej powiedziałaś, że to już zamknięty rozdział.
- Taak, niestety a może i stety jak dla kogo, to nasze ostatnie wspólne zdjęcie, byliśmy na wspólnych wakacjach na Ibizie.
- Ale dlaczego nie jesteście razem? Coś się stało? Poczekaj, niech zgadnę...Nie był zadowolony z tego, że przeprowadzasz się do Polski?
- Jaka ty domyślna jesteś. Tak nie potrafił tego zrozumieć, powiedział ze to pewnie tata mnie przekonał do wyjazdu z Włoch. Znając jego znajdzie sobie inną dziewczynę...
- Może nie potrafił tego zrozumieć, bo za bardzo mu na tobie zależy...
- Jak tak chcesz to proszę bardzo! Jedź sobie to tej twojej Polski!! Teraz to już mi wszystko jedno!!-  to były jego słowa, które cholernie zabolały po czym napisał sms-a:
" Przemyślałem wszystko i doszedłem do wniosku, że to nie ma  sensu  ja tutaj ty w Polsce. Przykro mi wybrałaś to co chciałaś, nas już nie ma…" I co ty na to?
- No to stawia go w zupełnie innym świetle. Zachował się jak skończony...dupek. Jak on w ogóle tak mógł? Skończony egoista. Może nie powinnam tak o nim mówić, ale inne słowa w tym momencie nie przychodzą mi do głowy, żeby opisać jego zachowanie.
- Susanna też tak stwierdziła cóż jego strata... chodź się zbieramy bo nie zdążymy w końcu na ten mecz. Idę się przebrać jak myślisz mogę założyć koszulkę od pluszaka (Michała Ł.)?
- Pewnie, że możesz. Masz też taką dla mnie? Proszę, powiedz, że masz...
- Oczywiście, że mam Michał dał mi aż dwie, pomyślał o tobie 
- Dobry chłopak z niego. Nie ma co...
- Kurczę jak ja go dawno nie widziałam po meczu do niego podejdziemy to mu podziękujesz
- Ja?? No wiesz przecież, że ja przy nim nie dam rady wydusić ani słowa... Ani mi się śni
- No to podziękuję w twoim imieniu...


Carmen

- Od razu lepiej...Ja będę się tylko słodko uśmiechać.
- Niech Ci będzie na pewno się ucieszy
- Taaa, jasne..
- No mówię ci prawdę, dobra idę się przebrać
Weszłam do pokoju i otworzyłam szafę. Wyjęłam z niej niebieskie rurki, kremową bluzkę z tygrysem na to założyłam koszulkę, którą dostałam od Michała. Wzięłam jeszcze szary sweterek i torebkę.
- Trzymaj koszulkę- krzyknęłam do Zuzy i rzuciłam ją w jej kierunku sama natomiast udałam się do kuchni po mój termiczny kubek, w którym miałam przygotowaną herbatę.
- Gotowa do wyjścia? 
- Pewnie. Możemy iść...
- W takim razie chodźmy. Wziąć ci coś do picia?
- No możesz, jeśli to dla ciebie nie problem. Może być...cokolwiek.
- Żaden problem- wróciłam do kuchni aby zabrać jeszcze jedną herbatę.- No to możemy iść - powiedziałam gdy byłyśmy już ubrane w kurtki i buty.
- Chcesz po meczu iść po autografy?
- Oczywiście, ze tak....
- Ja chyba nie pójdę. Możesz się ze mnie śmiać, ale nie dam rady się odezwać do któregoś z siatkarzy..
- Chyba nie chcesz mnie zostawić na pastwę Zibiego?- spojrzałam na Zuzę oczkami kota ze shreka- po za tym, poznasz Michała.
- Powiedzmy, że mnie przekonałaś...
- Cieszę się, matko więcej tych ludzi tutaj nie mogło być, jak my tam wejdziemy?

1 komentarz: